środa, 30 września 2020

"Złote miasto" Michał Gołkowski


 
Niedawno była premiera, następnego tomu serii Michała "ZAHRED Siedmioksiąg Grzechu". (Poprzedni "Świątynia na bagnach"). 

Tym razem znając świat, w którym toczy się akcja, znając bohatera a mając w pamięci dość niepokojące i równocześnie budzące ciekawość zakończenie poprzedniej części, byłem kontent gdy wreszcie dostałem tego e-booka.

Teraz co do treści dla tych co nie czytali poprzedniego tomu, tak trochę z przymrużeniem oka i sporym, przekornym uśmiechem, o czym jest książka? Przeczytałem w Internecie i bardzo mi się spodobało, dlatego przytoczę... „Wikingowie płyną do Konstantynopola” krótko i zwięźle hehh oraz prawdziwie, aczkolwiek mówi to o tej książce mniej więcej tyle co nic, chociaż z humorem.

Ten tom w odróżnieniu od poprzedniego, zawiera dużo więcej dynamicznej akcji. Jak to się mówi dzieją się rzeczy, toczą bitwy, leje się krew. Ktoś, kto lubi być porwany przez bieg wydarzeń, nie będzie narzekał. Nie ukrywam, że to dość mocna strona tej książki, jak i twórczości Michała.

Muszę przyznać, by nie mówić tylko o wartkości akcji, autor musiał zrobić naprawdę spory research, żeby w tak barwny sposób pisać na temat zarówno jednostek używanych w tamtych czasach jak i sposobu dowodzenia nimi. Dodatkowo dochodzi opis Konstantynopola jako miasta u szczytu potęgi, praw nim rządzących i to w sposób bardzo realistyczny, który na mnie jako czytelniku zrobił wrażenie.

Te wszystkie elementy, dają akcji a właściwie historii, którą poznajemy olbrzymie barwne i bardzo ciekawe pole działań. ZAHRED jako doświadczony wojownik, dowódca i strateg, zaczyna być osią wydarzeń. Czy jednak obojętność na losy innych, spowodowana jego tysiącletnim doświadczeniem, ulegnie jednak uczuciom które w nim się budzą?. Czy właśnie te uczucia nie spowodują zagłady?

Wszystkiego dowiecie się czytając następny Tom powieści, którą polecam zarówno fanom twórczości Michała, jak i osobom lubiącym wartką akcje.


ps.(Przyznam się bez bicia, że poniższy tekst jest z listopada zeszłego roku, który miałem opublikować, masakra 0:) ) 

piątek, 25 września 2020

„Per aspera ad astra” Robert J. Szmidt


 

Książka Roberta J. Szmidta „Per aspera ad astra” jest częścią większego cyklu „Pola dawno zapomnianych bitew”. Dla tych, którzy znają, informacja - jest to preqel. Bohaterem jest wspominany w poprzednich częściach, przodek Henryana Święckiego, Robert Bukowski. Nie ma to jednak wpływu na wczucie się w akcję, nawet nie czytając żadnego z poprzednich tomów cyklu, spokojnie można sięgnąć po ten.

 Akcja książki przenosi nas na pokład statku kolonizacyjnego, znajdującego się w trwającej ponad 100 lat drodze do celu, jakim ma być planeta z warunkami podobnymi do ziemskich. Praktycznie od samego początku autor wrzuca czytelnika w wielowątkową i zawiłą intrygę. Tak, ludzie zabierają problemy do gwiazd, będąc cały czas obarczeni ziemskim pochodzeniem i tym, z czym się to wiąże. 

To nie jest książka o jednym problemie, z którym styka się załoga, to cały ciąg zdarzeń i półprawd, z którymi musi się zmagać dowódca oraz cała załoga. To książka opowiadająca o decyzjach, czytelnik jest zaskakiwany wielokrotnie. Co jest swoistym smaczkiem - to, co na początku wydawało się największym problemem, w miarę rozwoju akcji staje się tylko jednym z wielu o wiele większych. Robert w swojej książce, umieścił nie tylko wątek podróży do gwiazd, ale i politykę, zdradę oraz morderstwo. Chciałoby się powiedzieć, że nie zapomniał o żadnym ciężkim grzechu.

Podczas czytania miałem sporo wątpliwości w stosunku do logiki niektórych faktów i zdarzeń, ale muszę przyznać, że Robert w tekście większość z nich umiejętnie tłumaczy. Przykładowo, słabe umiejętności fachowe załogi. Myślałem, no kurcze, jak? Dobór najbardziej stabilnych emocjonalnie, z największa wiedzą fachowa, to podstawa dobrej załogi. Autor jednak umiejętnie wychodzi z tego tematu jak i wielu innych podobnych. Tak jeszcze apropo treści knigi, każdy z czytelników spotykał się z dylematem podróży na dalekie odległości, gdzie jej bohaterowie decydują się praktycznie na poświęcenie życia, bo powrót jest niemożliwy. Zawsze zastanawiałem się, jakie są motywacje i czy byłbym gotów odkrywać kosmos, odbyć podróż w jedną stronę, praktycznie poświęcając własne życie. Tutaj intryga, o której wspominałem, w jakiś sposób pokazuje jedną z możliwych opcji - co może pójść nie tak w trakcie długoterminowych podróży. Nie wiem czy ktoś z was czytał książki Zajdla. Jedna z nich jest o tym, co się stało na pewnej planecie po zmianie priorytetów. W tej książce jest jakby kompendium, jak mogłoby do czegoś podobnego dojść.

Reasumując, „Per aspera ad astra” jest twardym SF, które polecam nie tylko czytelnikom „Pól dawno zapomnianych bitew”, (których notabene jestem fanem), ale i każdemu fantaście spragnionemu dobrego hard SF.