poniedziałek, 13 grudnia 2021

"Dzieci czasu" Adrian Tchaikovsky


 Starając się po przeczytaniu przelać moje odczucia na „papier”, stwierdziłem, że to niełatwe. Pomimo tego, że utwór zawiera w sobie naprawdę interesujący opis dystopijnego świata. Przedstawionego wręcz w epicki i pełen rozmachu pod względem treści sposób. Który jest opowieścią o przyszłości naszej cywilizacji, projektach mających wpływ na powstanie innej i to nie ludzkiej. Książki pełnej opisów możliwości degradacji a jednocześnie rozwoju. Oraz tego, co uznajemy za ludzkie, obarczone wszystkimi znanymi grzechami. Historii ciągnącej się przez tysiąclecia, w której my czytelnicy jesteśmy zabrani w swoistą wycieczkę poprzez czas. Obserwując losy bohaterów, ich degeneracje lub wzrost. Ciekawa jest też możliwość obserwacji z różnych punktów widzenia i to nie koniecznie ludzkich… To wszystko bardzo na plus.

Ok. teraz to, co powoduje dysonans. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po przeczytaniu tej książki, szukając, kiedy była wydana, zauważyłem, że to 2016 rok. Wrażenia, natomiast moje są takie, jak gdyby ta książka była napisana w latach 90.  Tłumacząc, o co mi chodzi? Odnoszę wrażenie, że książki, które pojawiają się dzisiaj na rynku, mają w sobie o wiele więcej dynamiki. Być może sam w jakiś sposób taką potrzebą przesiąkłem? I to powoduje moje zdanie, że przydałoby się tutaj sporo redakcji. Ponieważ rozwlekłość akcji powodowała momentami, że życzyłem ludzkim bohaterom by w końcu… ;) .

Reasumując, tą książkę warto przeczytać z względów, które wymieniłem wcześniej. Aczkolwiek mając świadomość, że nie jest to książka akcji.

sobota, 4 grudnia 2021

"Arena dłużników #1" Michał Gołkowski

Mam za sobą 3 tomy poprzedniej serii Komornika. Zastanawiałem się, co będzie dalej? Jak autor wybrnie by kontynuować akcję? Zazwyczaj pisarze wychodzą z tego ambarasu umiejscawiając akcję parę lat później lub tworzą swoistego rodzaju retrospekcje. Michał zrobił to inaczej, po swojemu. Jak? Odpowiedzią na to jest „Arena dłużników”.

 Przecież nasz bohater przestał być komornikiem? Nie wspominając o takim drobiazgu, że świat się skończył. No właśnie, wygląda na ciężkie zadanie. Ok, przyznam, że początek, swoiste wprowadzenie, nie przypadło mi do gustu. Jakoś polubiłem naszego bohatera w poprzednich tomach. Doceniałem jego umiejętności i sposób, notabene niepozbawiony inteligencji i zaparcia w sobie, rozwiązywania problemów. Natomiast w nowej serii, przynajmniej na początku, nie bardzo. Ezekiel, mając praktycznie nieograniczone możliwości, postępuje zupełnie inaczej niż bym się spodziewał. Fakt ma cel, który zresztą umożliwia autorowi wprowadzenie nas czytelników w świat już nam znany a jednak nie ten sam. Czy liczy się to, jako retrospekcja? Świat z poprzednich tomów się skończył, jednak bohater ląduje na nowo w uniwersum tak nam znanym, a jednocześnie całkiem nowym. Dodatkowo z wiedzą z poprzedniego, którą jednak jak gdyby nie do końca dysponuje i nie potrafi użyć?

No dobra, pomarudziłem apropo wstępu. Dalej jest dobrze, parę nowych postaci, aniołów, świętych, potworów, żywych i jedną, którą polubiłem, żywą raczej niekoniecznie ;) . Ci, którzy znają pióro Michała, będą zadowoleni, akcja jak zwykle bardzo wartka, ten swoisty humor i umiejętność tworzenia zwariowanych sytuacji, w które autor wrzuca bohatera. Całość jak zwykle na znanym nam poziomie. Pierwszy tom, to swoiste wprowadzenie do zdarzeń „historycznych”, o których czytaliśmy w poprzedniej serii. Początek apokalipsy, jej przebieg, rozwinięcie niektórych wątków, ale i pojawia się nowe wyzwanie, groźny pradawny, anielski przeciwnik. Cóż Zekowi nigdy nie było łatwo, a na pewno nie jest łatwo być bogiem…, który nie do końca wie jak nim być.

Polubiłem tą historię, przyznaję, tam po prostu się dzieje, mając przymrużone oko, stanowi dobrą pozycję by trochę się oderwać od naszej rzeczywistości. Znającym temat polecam, choć wadą, dość istotną jest to, że trzeba czekać na dalszą część historii… Michał pisz! :)

 


 

wtorek, 30 listopada 2021

"Komornik I-III. " Michał Gołkowski

 

Nie wiem czy wiecie, na rynku ukazała się właśnie „Arena dłużników”. Pierwsza część nowego cyklu o znanym już z poprzednich 3 tomów komorniku Ezekielu. Barwnej postaci stworzonej przez Michała Gołkowskiego.

Krótko mówiąc, stwierdziłem, że muszę powtórzyć sobie poprzedni trójksiąg, żeby być gotowym na nową serię.

 „Podobno na początku była ciemność, a Duch Boży unosił się nad wodami. Tak przynajmniej głosi wersja oficjalna, ale to gówno prawda: na początku zawsze jest ból, a potem przychodzi jeszcze więcej bólu.”

Te słowa powyżej obrazują w bardzo dużym skrócie, to, co Michał zawarł w książce. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że temat postapo jest mi dosyć bliski (lubię brać udział w Larpach o takiej tematyce).  Książek i filmów też mam za sobą wiele. Jest natomiast bardzo istotna różnica między postapo, do którego byłem przyzwyczajony, a tym, co stworzył Michał. To zupełnie inna apokalipsa, biblijna! 

Ciekawe prawda? Czytając po kolei cały cykl, wielokrotnie miałem takiego mindfuck'a, jak na to zareagują ci, którym słowa pisma są dużo bliższe niż mi? Użycie Przez Michała faktów, które przesiąkają do świadomości ogółu z wiary chrześcijańskiej , na sposób totalnie przewrotny i zupełnie niezgodny z poglądami. Może wydawać się odważne, tym bardziej w naszym ciekawym kraju.  
Potem jednak pomyślałem, to w końcu jest fikcja literacka, a, że oparta na pewnych przekazach, mających swoje źródło w jednym z wielu wierzeń? W tym wypadku to jest apokalipsa wg. świętego Jana… No cóż, uważam za całkiem dobry pomysł!  

Z książki na książkę pióro Michała jest coraz lżejsze. Bohater przez niego wykreowany, w jakiś sposób coraz bardziej do mnie trafia. Jest człowiekiem, który został postawiony przez los, przed niemożliwymi wyborami. Jednak stara się przeżyć, chociaż to akurat tutaj może się wydać paradoksalne, bo jest nieśmiertelny. Trzeba przyznać, że wiele rzeczy postawionych w tej książce jest na głowie, ale ta historia trzyma się jednak kupy.

 Czy to przez swoisty wisielczy humor, którego te książki są pełne, może też przez akcję, która cały czas pędzi do przodu, a może przez tak abstrakcyjne pomysły i swadę z jaką autor traktuje biblijne przepowiednie? Dla mnie te czynniki razem powodują, że książki z tego cyklu czyta się jednym ciągiem. Oczywiście, jeżeli ktoś jest gotów przymrużyć oko i ma ochotę spędzić czas w zwariowanym świecie apokalipsy biblijnej.  

Takim czytelnikom polecam.

 

 

 

niedziela, 28 listopada 2021

"Po sezonie" Bartek Biedrzycki



Po sezonie to książka, którą trudno jednoznacznie zakwalifikować. Można się doszukać w niej wielu różnych rodzajów literatury. Trochę kryminału, domieszkę horroru, nie zabrakło także elementów romansu, opisanego zresztą dosyć frywolnie. Oczywiście całość to SF, ale jak sam autor mówi, to coś bardziej jak „planetary romance”, choć jak dla mnie jednak bardziej kryminał. 

Gdybym Chciał zbliżyć Wam czytelnikom, ten specyficzny sposób pokazania świata to coś podobnego, można spotkać w filmie „Moja droga Wendy” czy poszukać podobieństwa swoistego napięcia z „Wzgórza mają oczy”.  Opisy zaś miejsca akcji podobnie jak w książkach Curwooda, tak, czuć ten trochę jak by dziki zachód i prerię.

Teraz trochę o treści. Podczas czytania odniosłem wrażenie, że ta książka mogłaby być gotowym scenariuszem do filmu. Małe senne miasteczko położone u stóp gór. Taka typowa, prawie westernowa kalka małej społeczności, gdzieś na odludziu, żyjącej własnym spokojnym życiem z ustalonymi zasadami. Autor powoli wprowadza nas w klimat. Okazuje się, że jednak nie jest spokojnie, że zbrodnia, seks, narkotyki oraz tajemnica. Śledztwo, podczas którego wielokrotnie nasz pogląd na jego wynik, zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Czyli wszystko to, co zazwyczaj wypływa, gdy zamieszamy kijem w niby „czystej wodzie”. Każdy element naszego życia, wzbogacony jednak o element fantastyczny.

Takie przemieszanie gatunków, według mnie jest odważnym posunięciem ze strony autora. Oczekiwania czytelnika, co do każdej z form mogą być różne, fan kryminału czy horroru dostanie także romans i SF i oczywiście na odwrót. Jednak uważam, że udało się to Bartkowi całkiem sprawnie.

 Spokojnie, mogę polecić tą lekturę.