W końcu dostałem do ręki książkę, o której powstawaniu słyszałem już od lat.
Ten udostępniony na blogu urywek nasunął mi skojarzenia z „Limes inferior” Zajdla. Potem, w trakcie lektury, przyszła mi na myśl „Cała prawda o Planecie KSI”, trochę „Wyjście z cienia”... Hmm, nie wiem, dlaczego w tej chwili ograniczam się go Zajdla (może dlatego, że Polcon za pasem? ;) ). No dobra, może Matrix, House of Cards? Skojarzenia… Prawda jest taka, że Rafał idzie swoją drogą i to sposób, który robi wrażenie.
Nie spojlerując zbyt wiele: akcja dzieje się w Warszawie… lecz nie w tej na Ziemi. Na świecie, w którym żyją bohaterowie, teoretycznie panuje demokracja, choć już po chwili lektury wiadomo, że mocno zabarwiona totalitaryzmem. Wszystko wydaje się w miarę normalne, ale, jak się już pewnie domyślacie, to tylko pierwsze wrażenie. Ile może zdziałać miłość ojca do córki, czy może zachwiać systemem?
Uwaga, słowa: Wielki Brat, ustrój doskonały, pełna kontrola, bunt, ruch oporu, niechęć przed byciem niewolnikiem, poczucie sprawiedliwości… Jakże wiele słów-haseł przychodzi mi do głowy po przeczytaniu Różańca. Ale jeszcze więcej powstaje pytań, na które nie znalazłem odpowiedzi. Może ich nie ma? A może po prostu autor książki bawi się z czytelnikiem?
Ta książka ma wiele warstw. Gdy już wydaje nam się, że zaczynamy rozumieć zasady świata, okazuje się, że jest to pierwszy z poziomów, a pod nim jest następny i następny.
Reasumując, dawno nie czytałem takiego klasycznego SF, zabarwionego socjologią, a jednocześnie tak pod wieloma względami podobnego do naszej codzienności. Książka robi wrażenie i szczerze ją polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz