piątek, 16 czerwca 2017

„CZAROWNICA ZNAD KAŁUŻY” Artur Olchowy

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Genius Creations oraz Marcina Dobkowskiego, chcę podzielić się moimi przemyśleniami na temat tej książki.

„ Apokalipsa nie jedno ma imię. Tym razem coś, co czuje się, jako jak najbardziej polskie, coś, co zdarzyło lub może się zdarzyć, po godzinie „W”. Po wielu różnych książkach, gdzie mamy tylko wojnę, rożne dogorywające społeczności. Mutacje i jakby nie patrzeć dość fantastyczne podejścia do świata po zagładzie. Powstała książka, która podczas czytania, daje wrażenie dużego realizmu i zakotwiczenia w rzeczywistości. Historia, która może się zdarzyć i jest wielce prawdopodobna. Napawająca, zresztą, pewnym optymizmem, co do losów ludzkości po wojnie. Coś, czego ostatnio mi brakowało w rodzących się jak grzyby po deszczu uniwersach postapo.

Przychodzi mi na myśl zbliżona, choć tylko tym specyficznym realizmem oraz klimatem pozycja pod tytułem: „Sotnie łysego Iwanki”, którą osobiście bardzo polecam.
„Czarownica znad kałuży” to książka, w której autor porusza wiele istotnych tematów związanych z przetrwaniem ludzi i sposobami ich zachowania w świecie, który podnosi się po wojnie. Ta lektura zrobiła na mnie wrażenie. Brak w niej (no może nie do końca)pewnych aspektów używanych zazwyczaj przez większość pisarzy związanych z nurtem postapo. Nie ma morza krwi, wybuchów, strzelaniny. Autor udowadnia, że można zapewnić wartką i wciągającą akcję opisując życie, jakie toczy się w ekstremalnych dla ludzkości warunkach. Twórca sugeruje, jak potężną i bezlitosną bronią może stać się wiedza wykorzystana nie tylko polityce, ale i w codzienności. Przyznaję, że to do mnie trafia. Znając historią naszej cywilizacji, można domniemać jej przyszłe losy i typy zachowań. To może taki stereotyp naszej rasy. Ktoś z wiedzą i zdolnościami wykraczającymi poza standard, byłby określony: mądrym, wiedzącym, szamanem, itp.
W tej historii przyglądamy się losom kobiety mającej jeszcze przedwojenną wiedzę, która potrafi ją umiejętnie wykorzystać do określonych celów. Czarownicy. Po wielu latach upadku i degeneracji, ktoś mający mądrość uniwersytecką, jest ewenementem. Poczynania kobiety, która tak po prostu, bierze się za bary z losem oraz przeznaczeniem. Z czymś chyba każdemu bardzo dobrze znanym - z codziennym życiem… głupotą, zawiścią, pragnieniem władzy. Czarownicy biorącej odpowiedzialność za los swój, ale i co ważne, całej wioski. Kobiety, która od wielu lat leczy nieszczęśników przynosząc im ulgę w cierpieniu. Staje w obronie świata, ułomnego i pełnego wad, ale mającego szansę na rozwój.
Realizm książki i rzeczywistości, w którym dzieje się akcja, dzięki pietyzmowi, jaki Artur Olchowy włożył w odwzorowanie postępowania ludzkiego i mechanizmów, jakie rządzą naszą cywilizacją od zarania dziejów. Czytając miałem odczucie, że jest to jedna z możliwych rzeczywistości, która może nas spotkać po następnej, a jakże możliwej wojnie.
Książkę polecam zarówno tym, których już nudzi wielokrotnie powielany schemat świata po apokalipsie, jak i czytelnikom lubującym się w trudniejszej literaturze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz