niedziela, 1 stycznia 2017

"DOŻYWOCIE" Marta Kisiel.

Taki pozytyw.
Mam wrażenie, że wielu pisarzy prześciga się w udziwnianiu swoich tekstów - taki trend ostatnio, może wymóg?, No ja niekoniecznie w tym się lubuje.
Marta pisze bardzo barwnie, zabawnie, ale i jednocześnie bardzo hmm swojsko 
https://www.facebook.com/images/emoji.php/v6/f4c/1/16/1f642.png:), chodzi mi o to, że łatwo polubić postacie z jej książki. Rozumiecie, o co mi chodzi? - Po prostu knige czyta się z uśmiechem na ustach. Nie ma tam bluzgów, krwi, seksu i tych wszystkich aspektów, od których ostatnio wiele książek puchnie. Jest anioł w różowych bamboszach, różowy królik z przydatkami, poetyckie widma i wielu innych. Jest też pełna przygód (heehe nie wiem czy to dobre słowo dla losu, jaki autorka zgotowała głównemu bohaterowi) akcja.
Po prostu ta ironia z przymrużeniem oka, ten humor trafia i mi się podoba. To, że akcja umiejscowiona jest w tej naszej "normalnej" Polsce tylko polepsza odbiór.
Może nie jest to książka pretendująca do jakiś górnolotnych pozycji, ale to nie jest jej cel. Bardzo przyjemna lektura, nie pozostało mi nic innego jak poszukać 2 części, bo podobno jakoś teraz na dniach wyszła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz